Kiedyś nie wyobrażałam sobie samodzielnego wyjazdu za granice. W Polsce ok, najlepiej w miejscach które już znam, gdzie mam sprawdzone noclegi. Zakopane było maglowane sezon w sezon. Za każdym razem nocleg u „cioci”, obchód tych samych atrakcji, jedzenie w stałych sprawdzonych miejscach. Wtedy wydawało mi się, że to najlepsza opcja. Dziś wiem, że dlatego, że nie znałam niczego innego. Za granice? Z moim angielskim? Na pierwszy rzut poszło all inclusive, ze znanego biura podróży. To już wydawało się rajem na ziemi. Dopóki nie poznałam Szymona i nie zobaczyłam jego zdjęć z Maroka. Moje marzenia o podróżach zostały zrewolucjonizowanie , wtedy też zaczęła się u mnie pasja planowania i samodzielnego organizowania wyjazdów. Dziś dzielę się z Wami powodami dlaczego tak warto…

1. Jest taniej
Gwarantuje Wam, że nawet najlepsza oferta last minute, rzadko kiedy jest w stanie przebić swoją ceną pobyt organizowany samodzielnie. Można to łatwo sprawdzić, dodając do siebie cenę lotu do danego miejsca, transferu i hotelu z wybraną opcją np. all inclusive. Jeśli dobrze pokombinujecie, cena będzie sporo niższa. Są oczywiście wyjątki. Szczególnie do miejsc, do których bezpośrednio latają tylko czartery. Kiedy chcecie, żeby było naprawdę tanio dostosujcie termin i kierunek do tanich lotów, a wtedy wasze wyjazdy będą naprawdę nisko budżetowe.

2. Jest ciekawiej
Zastrzelcie mnie jeśli chcecie, ale nie widziałam jeszcze czegoś naprawdę ciekawego w ofercie biur podróży. Kierunki są standardowe i oklepane, oferta niezmienna bez względu na kraj do którego lecisz, hotele na jedno kopyto, współtowarzysze zawsze tak samo marudzący. Gwarantuję, że po kilku wyjazdach będziesz miał poczucie, że ciągle jeździsz na te same wakacje.

3. Jesz to co chcesz
To jest przepaść. Nawet w najlepszych hotelach jedzenie podawane w formie bufetu jest co najwyżej średnie, a przede wszystkim często nie ma nic wspólnego z lokalnymi smakami. Śniadania, obiady i kolacje zrobione są pod turystów i często są niskiej jakości. Wychodząc poza mury hotelu możemy wydać krocie w najlepszych i najsmaczniejszych restauracjach w danym kraju. Czasem warto. Najlepsze jednak co możemy zrobić, to pójść szlakiem miejscowych. Zobaczyć gdzie oni jedzą, poszukać małych lokalnych knajpek, z dala od miejsc turystycznych. A kiedy mamy apartament z kuchnią, warto znaleźć lokalny targ, piekarnie, kupić tam składniki i samemu wyczarować najlepsze specjały.

4. Śpisz tam gdzie chcesz
Przeglądając katalogi mogłoby się wydawać, że wybór hoteli jest ogromny. Jest to jednak mała garstka opcji jakie mamy. Kamper, namiot, kwatery prywatne, apartamenty, hostele oraz masa hoteli niedostępna w ofercie biur podróży. W większości są to opcje o wiele lepsze i przystępniejsze cenowo niż molochy proponowane w ofertach: ogrodzone i odcięte od realiów.

5. Robisz to co chcesz
Jedziesz na all inclusive i myślisz, że przez tydzień będziesz robił co dusza zapragnie? Niby tak, ale kiedy zabalujesz całą noc, nie będziesz zbyt szczęśliwy, że śniadanie podawane jest tylko do 10.00 (a o tej godzinie często są już tylko resztki), drinki możesz zamawiać tylko w wybranych barach, korzystać możesz tylko z wybranych basenów, a w ofercie masz kilka wycieczek fakultatywnych w określonych dniach i godzinach. Jeśli jedziesz na objazdówkę, to już nic nie zależy od Ciebie. Program decyduje o której wstajesz, co i gdzie jesz, gdzie i z kim śpisz i co zwiedzasz. To niestety nie dla mnie, szczególnie od kiedy podróżuje z dziećmi.

6. Lepiej poznajesz miejsca które odwiedzasz
Czy jesteś na objazdówce, czy na wycieczce fakultatywnej z biura nie poznasz zbyt wiele. Oczywiście zobaczysz, odhaczysz na liście, ale to nie ma zbyt wiele wspólnego z poznawaniem. Jeśli organizujesz wyjazd sam,masz możliwość wyboru miejsc, zarezerwowania czasu na kawę czy piwo z pięknym widokiem. Możesz pospacerować po romantycznych uliczkach, pobawić się z dziećmi w parku czy wstąpić do sklepu w którym zaopatrują się mieszkańcy. Wtedy dopiero zakochasz się w podróżowaniu i już nigdy nie powiesz, że zwiedzanie Cię męczy.

7. Poznajesz ludzi i ich kulturę
W ogrodzonym hotelu ciężko jest kogoś poznać. W sumie nie, poznasz masę polaków, którzy przyjechali z tego samego biura co ty. Pewnie jeszcze trochę Rosjan, a w opcjach luksusowych – Niemców. Do tego obsługę z całego świata i mamy komplet. Nikt z nich nie opowie Ci jednak jak wygląda życie w danym miejscu, nie doradzi gdzie kupić najlepsze pieczywo, nie zaprosi do siebie na tradycyjny posiłek. Nie masz takiej potrzeby? Kiedyś też tak mi się wydawała, dziś wiem, że po prostu się bałam. Uwierz mi, kontakt z „lokalsami” zmienia Twoje patrzenie na świat.

8. Program zrobiony jest pod Ciebie
Nie ma znaczenia czy całymi dniami chcesz plażować, spać do południa i imprezować po nocach, czy od świtu chcesz zwiedzać lokalne zabytki. Może interesuje Cię malarstwo i chcesz chodzić po galeriach sztuki i podziwiać obrazy, a może interesują Cię atrakcje naturalne. Nie ma żadnego problemu. Program dostosowujesz tylko pod siebie. A co najważniejsze… jeśli w trakcie zmienisz zdanie, możesz stworzyć go od nowa, lub po prostu zdać się na los i nic nie planować. Możesz podróżować tak jak lubisz.

Mam nadzieję, że choć trochę przekonałam Cię, że warto zastanowić się nad inną opcją. Nie neguję całkowicie biur podróży. Może kiedyś sama z nich jeszcze skorzystam. Zawsze można wykupić urlop, a potem wynająć samochód i pozwiedzać na własną rękę. Kombinujcie, próbujcie, nie bójcie się. Część zdjęć w tym wpisie pochodzi z wyjazdu do Maroka, w którego organizacji pomógł nam Wojtek nasz przewodnik. To też jest ciekawa opcja. Jeśli potrzebujecie pomocy to piszcie. Jestem pewna, że jeśli raz spróbujecie, utoniecie tak jak ja 😉

 

P.S. Asia, Mateusz, Ola, Piotrek, Wojtek, Osiołek, Asia, Marek… wykorzystałam w tym wpisie wasze wizerunki 😉 Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi tego za złe. Próbowałam stworzyć ten wpis, dodając do niego zdjęcia bez ludzi. Stwierdziłam, że nie oddają one kompletnie niczego. Dziękuję Wam wszystkim za cudowne wspomnienia z naszych podróży i polecam się na przyszłość 😀

2 Komentarze do “Czemu wolę wyjazdy planowane samodzielnie…”

  1. świetny wpis! a zobaczyć siebie na zdjęciach z Maroko po raz pierwszy po 6 latach – bezcenne 😀 pozdrawiam ciepło!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *